26/03/15

                                                                   Szansa 

     Ostatnio miałam dość duże rozmyślanie, przez ostatni tydzień,

 który uświadomił mi, że trzeba w życiu ryzykować. 
  W zeszłym tygodniu poszłam z klasą na niejakie "You can sing", które odbyło się w Brzeskim Centrum Kultury. 

   Będąc tam, całkiem przypadkiem spotkałam mojego przyjaciela Brajana, z którym byłam pokłócona. Kiedy tylko się spostrzegliśmy, zaczęliśmy się się śmiać z siebie, tak naprawdę osoby z zewnątrz powiedzieliby, że wyglądamy na osoby, które nigdy w życiu nie byłyby w stanie siebie zranić albo się pokłócić. Porozmawialiśmy (oczywiście większość naszej rozmowy to był sam śmiech) na temat naszej kłótni i wyjaśniliśmy sobie co nam się nie podoba w naszych cechach oraz zachowaniach.     Wybaczyliśmy sobie wszystko, co oczywiście nie było takie łatwe, ale daliśmy radę. 


  A ja uświadomiłam sobie, on zresztą też, że nie dałabym rady z nim czegokolwiek zakończyć. Za długo się znamy a tym bardziej przyjaźnimy aby to wszystko psuć przez sprzeczki. Mamy za dużo pięknych wspomnień i za dużo dla siebie znaczymy.       Powiem Wam, że właśnie tak naprawdę na krańcu ostateczności, tego co dalej, kiedy wszystko się chwieje, uświadamiamy sobie ile dany przyjaciel, dana osoba czy rodzina dla Nas znaczy. 


 Oprócz tego, w tym samym dniu spotkałam się ze swoją dawną przyjaciółką Patrycją, która poprosiła mnie o spotkanie po ośmiu miesiącach kłótni i nieodzywania się do mnie. Wszystko mi wyjaśniła, ja też parę swoich myśli przelałam w słowa i się pogodziłyśmy, niestety, ale nie jestem w stanie już nazwać ją przyjaciółką, więc zostałyśmy znajomymi. 


                                     Do czego to wszystko prowadzi?


  Chcę Wam przekazać, że nie warto czasem się kłócić, a jak już jest taka sytuacja, to trzeba dawać sobie jak i drugiej osobie drugą szansę, bo nigdy nie wiadomo, kiedy My będziemy jej potrzebować.































                                                   

















10/03/15

                                                     Nudna rzeczywistość 

             Hej, mam aktualnie bardzo dużo rzeczy na głowie, zresztą pewnie jak każdy.
   Wiecznie zabiegani, wieczny stres, wieczne niedospanie, wieczne patrzenie na książkę, jak się jedną przerobi, to za chwilę druga dochodzi, potem trzecia i tak w kółko.
   Niestety, nasze życie jest  tak skonstruowane, nie tylko w szkole, w pracy i gdziekolwiek indziej.
Ja też mam już dość tej ciągłej "męczarni", wygląda to tak:
 wstać, szkoła, zajęcia dodatkowe, lekcje i nauka, snu to nawet brakuje często.
 W pracy, wcale nie jest lepiej:
 ciągłe telefony, wyjazdy służbowe, papiery itd.
    Pewnie taki tryb życia, no  z jednej strony jest dobry:
  dobre wyniki w nauce, awans w pracy, wyróżnienia wszelkie.
    Ma to też swoje minusy. Ponieważ nasze życie jest tak zabiegane, powoli brakuje nam czasu na podstawowe czynności. (Nie będę ich wymieniać, bo pewnie każdy je zna).
   Powoli przestajemy się spotykać z rodziną,  na czym tracimy, bo nasze relacje trzeba szlifować, a niestety nie mają jak.
   Brakuje nam czasu na wszelkie spędzanie czasu z przyjaciółmi, co źle wpływa na nas, bo odczuwamy samotność i nie mamy z kim się pośmiać, pogadać, nie ma już takiej dobrej energii w nas, którą wprowadzają w nas właśnie przyjaciele i znajomi.
   Nie mamy czasu na odpoczynek, co jest wg mnie niedopuszczalne, bo trzeba czasem oddychnąć od tego napięcia ciągłego.
   Nasze wolne dni nam przepadają z powodu nauki, czy pracy, kiedy to powinny być właśnie te dwa dni tylko i wyłącznie dla nas abyśmy mogli nabrać trochę świeżego powietrza i porobić coś na co mamy ochotę czy to właśnie:
 wyjść ze znajomymi, albo poleniuchować w domu i oglądać filmy, pojechać do kina, rozwijać pasję.
 Zaczyna nam brakować czasu dla samych siebie, co jest najgorszą rzeczą przy czym mogą się pojawiać różne objawy tj:
odczuwanie samotności, zmęczenie, większy stres (który jest bardzo szkodliwy), niepotrzebne martwienie się, sprzeczki z bliskimi (o ile się z nimi widzi), mijanie się z bliskimi (np, oni jadą do pracy, godzinę później ty wstajesz, wracasz ze szkoły, kiedy akurat oni odjechali do pracy, wracają z pracy, kiedy ty już śpisz).
  Ja też nie mam czasu już na zdjęcia wychodzić, czy coś. Ale wierzę, że po moim egzaminie, który mam za 47 dni będzie lepiej.
  W żadnym razie nie chciałam was w ten sposób zniechęcić do pracy czy nauki, chciałam tylko poruszyć wątki, o których sobie często nie zdajemy sprawy na codzień. Bo jesteśmy tak "zabiegani".
 (Kilka zdjęć z ostatniej mojej sesji, na którą mi się udało znaleźć trochę czasu, mod. Krzysztof i Agnieszka. Pozdrawiam Was:)